niedziela, 27 października 2013

Warto czytać

Ostatnio staram się dużo czytać. Wynika to i z chęci, i z konieczności. Nie mam jednak kompletnie ochoty (a może i czasu...?) na beletrystykę. Mam do przeczytania kilka książek związanych z tematem mojej pracy magisterskiej. Zaczytuję się i odkrywam, że ta tematyka naprawdę mnie kręci :-)


O swoich studiach mogłabym powiedzieć wiele złego, ale też nie będę odbierać im zasług - nauczyły mnie kilku rzeczy. Na przykład krytycznego czytania (i wybierania książek). Kiedyś pochłaniałam książki i każdy autorski głos uważałam za słuszny, a kiedy dochodziło w różnych pozycjach do ścierania się poglądów, to nie do końca wiedziałam, jak sobie z tym poradzić.

Poza tym, że na nowo nauczyłam się czytać, przez ostatnie trzy lata w pewien sposób poszukiwałam siebie i swojego światopoglądu, i w tym momencie z pewnością w głosie mogę mówić o tym, kim jestem, jakie mam poglądy, a jednocześnie nie zależy mi na tym, by kogokolwiek do nich przekonywać. Oczywiście, że w najbliższych latach pewnie wiele rzeczy jeszcze się zmieni, wiele się ukształtuje, ale to, kim jestem dziś, a właściwie świadomość tego, kim jestem, to fundament pod osobę, którą będę za kilka, kilkanaście i kilkadziesiąt lat.

Nie chcę tutaj, na tym blogu, zajmować się moim i cudzym światopoglądem; nie chcę kłótni o sprawy abstrakcyjne, jak wiara czy polityka. Uważni wyczytają moje poglądy między wierszami blogowych wpisów.

Wracając do książek - obecnie czytam Milczącą obecność Elżbiety Adamiak. A czytam tak:


Każda kolorowa karteczka to miejsce, w którym apogeum osiągnęła moja irytacja poglądami autorki. A irytacja działa na mnie inspirująco i każda polemika z autorką zawarta w skrócie na każdej z karteczek będzie miała swoje rozwinięcie w mojej pracy ;-)

Warto czytać, moje drogie - nie tylko beletrystykę!

Tymczasem idę... nie, nie czytać. Gotować :P

Dobrej niedzieli! I pochwalcie się, co ostatnio przeczytałyście! ;*

poniedziałek, 14 października 2013

Lżej. A o polonistach - ciężej

Hej, czytaczki :) Stęskniłyście się? Bo ja bardzo! Dziś będzie na pisząco.

O staraniach
Ostatnio jest mi lżej. Podjęłam decyzję, która sprawiła, że czuję się lepiej. Poza tym - piszę trochę. Użytecznie. No i zaczęły się zajęcia, niektóre z nich wybitnie nudne, a to sprzyja pisaniu rzeczy nieużytecznych - wierszy w zeszycie :D Przyzwyczajam się do nowego roku akademickiego i staram się być kreatywna, choćby w najdrobniejszych sprawach. Staram się też być zorganizowana, co wychodzi mi lepiej, niż dotychczas, ale i tak jeszcze wiele mi do osiągnięcia planowanego poziomu systematyczności brakuje.
Układam też sobie w głowie temat pracy magisterskiej. Bardzo się nadenerwuję przy jej pisaniu, ale robię to świadomie :-)

O języku, o studentach
W ubiegłym tygodniu odbyło się w Szczecinie IX Forum Kultury Słowa. Takie językoznawcze święto. Wiecie, Bralczyk, Markowski, Dunaj i inne znamienitości. Dla mnie bomba, no co tu dużo mówić, może nie będzie to zbyt poprawne, ale... KRĘCI MNIE TO :D Byłam, słuchałam, zachwycałam się i... rozglądałam. Wokół mnie sami doktorowie, profesorowie. I garstka studentów, w tym zaledwie kilkoro z mojego roku. A zwolnieni z zajęć byliśmy tego dnia właśnie po to, by mieć możliwość wzięcia udziału w tej konferencji.

Staram się nie oceniać, naprawdę. Chciałabym tylko powiedzieć głośno: nie rozumiem. Dla studenta polonistyki, szczególnie tego zainteresowanego językiem, takie nazwisko jak Markowski mówi samo za siebie. I ja tu nie mówię o Grzegorzu. Dla mnie możliwość usłyszenia na żywo wygłoszonego przez niego referatu i poczucia klimatu tego językoznawczego towarzystwa była rajcująca sama w sobie. I to wydawało mi się takie naturalne, spodziewałam się, że spotkam na miejscu wielu znajomych.

Wiem, że nie każdego to kręci, wiem! Ale nie rozumiem takiej totalnej ingorancji. Tylko że ja jestem z innej epoki, to fakt; ja wielu rzeczy współczesnych nie rozumiem.

Obietnice
Znów muszę coś obiecać, ale nie Wam, o nie, z tym koniec; teraz obiecam samej sobie. Że pisać tu będę. Że tworzyć będę, bo dawno nad papierkami nie usiadłam, a potem pokazywać stworzone. I że pisać będę też dla siebie, a może i dla potomnych, rzeczy większe, bo mi się wymarzyło już dawno, bo wciąż zaczynam i zmieniam koncepcję, nie kończę. Ale ostatnio więcej czytam, a żeby pisać, to trzeba czytać, to inspiruje.

Nie trzymajcie za mnie kciuków, bo z takim trzymanym kciukiem nie da się już trzymać ani długopisu, ani ołówka, ani nożyczek, ani igły z nitką, ani nawet kleju w sztyfcie. A arcydzieło samo się nie stworzy ;-)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...