Hej, czytaczki :) Stęskniłyście się? Bo ja bardzo! Dziś będzie na pisząco.
O staraniach
Ostatnio jest mi lżej. Podjęłam decyzję, która sprawiła, że czuję się lepiej. Poza tym - piszę trochę. Użytecznie. No i zaczęły się zajęcia, niektóre z nich wybitnie nudne, a to sprzyja pisaniu rzeczy nieużytecznych - wierszy w zeszycie :D Przyzwyczajam się do nowego roku akademickiego i staram się być kreatywna, choćby w najdrobniejszych sprawach. Staram się też być zorganizowana, co wychodzi mi lepiej, niż dotychczas, ale i tak jeszcze wiele mi do osiągnięcia planowanego poziomu systematyczności brakuje.
Układam też sobie w głowie temat pracy magisterskiej. Bardzo się nadenerwuję przy jej pisaniu, ale robię to świadomie :-)
O języku, o studentach
W ubiegłym tygodniu odbyło się w Szczecinie IX Forum Kultury Słowa. Takie językoznawcze święto. Wiecie, Bralczyk, Markowski, Dunaj i inne znamienitości. Dla mnie bomba, no co tu dużo mówić, może nie będzie to zbyt poprawne, ale... KRĘCI MNIE TO :D Byłam, słuchałam, zachwycałam się i... rozglądałam. Wokół mnie sami doktorowie, profesorowie. I garstka studentów, w tym zaledwie kilkoro z mojego roku. A zwolnieni z zajęć byliśmy tego dnia właśnie po to, by mieć możliwość wzięcia udziału w tej konferencji.
Staram się nie oceniać, naprawdę. Chciałabym tylko powiedzieć głośno: nie rozumiem. Dla studenta polonistyki, szczególnie tego zainteresowanego językiem, takie nazwisko jak Markowski mówi samo za siebie. I ja tu nie mówię o Grzegorzu. Dla mnie możliwość usłyszenia na żywo wygłoszonego przez niego referatu i poczucia klimatu tego językoznawczego towarzystwa była rajcująca sama w sobie. I to wydawało mi się takie naturalne, spodziewałam się, że spotkam na miejscu wielu znajomych.
Wiem, że nie każdego to kręci, wiem! Ale nie rozumiem takiej totalnej ingorancji. Tylko że ja jestem z innej epoki, to fakt; ja wielu rzeczy współczesnych nie rozumiem.
Obietnice
Znów muszę coś obiecać, ale nie Wam, o nie, z tym koniec; teraz obiecam samej sobie. Że pisać tu będę. Że tworzyć będę, bo dawno nad papierkami nie usiadłam, a potem pokazywać stworzone. I że pisać będę też dla siebie, a może i dla potomnych, rzeczy większe, bo mi się wymarzyło już dawno, bo wciąż zaczynam i zmieniam koncepcję, nie kończę. Ale ostatnio więcej czytam, a żeby pisać, to trzeba czytać, to inspiruje.
Nie trzymajcie za mnie kciuków, bo z takim trzymanym kciukiem nie da się już trzymać ani długopisu, ani ołówka, ani nożyczek, ani igły z nitką, ani nawet kleju w sztyfcie. A arcydzieło samo się nie stworzy ;-)
Bo dzisiaj rzadko idzie się na studia z pasji. U mnie to samo. Resocjalizacyjne święta, wykłady, konferencje z udziałem profesorów, których książkę choć raz mieliśmy w ręku, czasem podziwialiśmy. Miny większości natomiast niewesołe, że gdzieś trzeba pójść, posłuchać. A najlepiej to urwać się gdzieś na piwo. No cóż, więcej miejsca dla nas, więcej korzyści :P
OdpowiedzUsuńJa się stęskniłam i to bardzo:)
OdpowiedzUsuń<3 Miiiło!
UsuńWitaj ponownie :)
OdpowiedzUsuńSama bym poszła na taki wykład językowy. Bez ściemy (że się tak wyrażę)!
Im więcej czytam, tym większą miałam świadomość, żem niedojrzała do spłodzenia czegoś genialnego jestem ;) Napisanie czegokolwiek nie zaspokaja moich ambicji. Stworzyłam w głowie jedną historię. Stanęło na tym, że na starość, jak Wharton, to zrobię ;) Tak sobie wymyśliłam.
A Ty. Lidio, jaki masz plan?
Więc idź koniecznie, jak tylko w Twoim mieście zdarzy się taka impreza :-)
UsuńCzekam na Twoją książkę! :D
Moje plany na razie nie są jasne i zależne nie tylko ode mnie, dlatego - na razie - nie chwalę się nimi. W każdym razie pozostaję w nieustannym procesie tworzenia, a ten jest niesamowicie cudowny - nawet, jeśli dzieje się wyłącznie w głowie :-)
Dogadamy się jako ta garstka nie rozumiejących, a wszyscy rozumiejący, będą nas mieli za popapranych geniuszy... co Ty na to?
OdpowiedzUsuńTwoje ostatnie słowa bardzo mnie cieszą;)
Również zwiększyłam ilość pochłanianych przez siebie lektur, głównie dzięki braku internetu;p (wiem, to raczej tragiczne niż śmieszne). Do tej pory sięgałam raczej po nowinki literackie i reportaże (z racji studiów), aż zamarzyło mi się coś napisane... pięknie. Dlatego chwilę później zaczytywałam się już z, głośnym przeważnie, zachwytem w Kraszewskiego.
Czekam na znak!;*