Wczoraj nie znalazłam czasu na dodanie zdjęcia. Tematem czwartego dnia wyzwania Uli był kolor czerwony. A ja mam taką ładną czerwoną łyżeczkę do cukru:
A dzień piąty upływa pod hasłem: dom. Ja domy mam dwa - ten szczeciński, który tworzę z moim R. w czwartym już miejscu i ten łaski, rodzinny. Z lodówki w Szczecinie (no bo gdzie dom, tam lodówka i dobre jedzenie!) wyjęłam więc słoiczek ze smakiem domu rodzinnego, czyli z wisienkami od Mamusi :-)
Nie mam już siły dziś, pół dnia spędziliśmy w autobusach i tramwajach, jeżdżąc po całym Szczecinie.
Dobrego wieczoru ;*
łyżeczka jest absolutnie ekstra!
OdpowiedzUsuńdokładnie ja miałam żółta wraz z kompletem z kubkiem niestety była z "porcelany:" i się zbiła przy myciu.
UsuńTrochę lata się przypomina tymi wisienkami.
OdpowiedzUsuńGdzie dom, tam lodowka - bardzo trafne i sympatyczne skojarzenie. I najlepsze jest to, że poki co (oglądam inne zdjęcia) nikt tego nie wymyslił. Nie darmo mowi się, że geniusz tkwi w prostocie. Pozdrawiam. hardaska
OdpowiedzUsuńBardzo trafne skojarzenie :)
UsuńBuziaki
Kasia