niedziela, 23 marca 2014

Twórczy weekend #10: kreatywność wyzwolona. Florystyka!

Cze-eść ;*


Co za weekend!
Skończyłam właśnie drugi dzień zajęć na florystyce. Jest cudownie! Wiele osób, które do szkolnej ławy wróciły po latach, odczuwało zmęczenie już po pełnej wrażeń sobocie. Moja ręka jeszcze się od pisania nie odzwyczaiła, więc jedyne zmęczenie, jakie odczuwam ja, ma swoje źródło w zbyt krótkim śnie. Natomiast psychicznie czuję się naładowana energią i pomysłami.

Przypomniałam sobie, jak bardzo lubiłam w szkole podstawowej i gimnazjum plastykę. Nie byłam nigdy dobra w rysowaniu, serio. Ratowała i ratuje mnie moja cierpliwość, i fakt, że rysować po prostu lubię. Rysować, malować, tworzyć. Podobnie jest ze scrapbookingiem, cardmakingiem, szydełkowaniem. Nie mam zdolności, talentu. Ale mam cierpliwość, ogromną chęć i potrzebę tworzenia.

Dziś przez trzy godziny zajęć rysowałam. Kartka z bloku technicznego, ołówek, kredki. Temat: kompozycja florystyczna w kole. Kurczę, ile to mi sprawiło przyjemności! Z efektu jestem i nie jestem zadowolona. Jestem, bo dałam z siebie wszystko. Nie jestem, bo choćby do zwykłej poprawności mojemu rysunkowi daleeeko. Ale pokażę Wam go. Bo samo tworzenie sprawiło mi mnóstwo frajdy - tak dawno nie rysowałam  czegoś więcej, niż bazgroły w zeszytach!




A wykonywanie kompozycji florystycznych to już istna bajka. Oczywiście wszystko jest duuużo trudniejsze, niż się wydaje, kiedy kupujemy bukiety w kwiaciarni. Dziś dostaliśmy wolną rękę i ze wszystkiego, co znaleźliśmy w pracowni, mieliśmy wykonać dowolną kompozycję. Tylko roślin malutko było, no i wszystkie już wymęczone po dwóch dniach ćwiczeń. Użyłam trzech goździków i dwóch gałązek eukaliptusa. Zrobiłam też takie kółka... z takiego czegoś... :D Powstał bukiecik, który teraz chętnie bym rozmontowała i zrobiła jeszcze raz, zrobiłabym większe kółka z takiego czegoś, ale nieważne! Ważne, że to mój pierwszy bukiecik :D I za rok wrzucę jego zdjęcie ponownie, zaraz obok zdjęcia kompozycji, którą wykonam na egzaminie - zobaczymy, czy zrobię jakieś postępy :D





Podsumowując: sądzę, że szkoła policealna to był bardzo dobry wybór, bo takiego zastrzyku energii dawno nie dostałam. Mam teraz głowę pełną pomysłów. Pewnie większości z nich nie byłabym w stanie zrealizować, ale mam jeszcze duuużo czasu na naukę :-) A i chęci mi nie brakuje!

niedziela, 9 marca 2014

Twórczy weekend #9: kartki różnej maści

Gadać dziś nie będę zbyt wiele. Tylko wrzucam karteczki i wracam do obowiązków :-)



Kartka numer jeden





Powstała na wyzwanie mapkowe Noami w Diabelskim Młynie. Dodatkowo wrzucam na marcową tablicę Rapakivi, bo baza, papierki (poza jednym skrawkiem z P13) i perełki pochodzą ze sklepu Rapakivi.





Kartka numer dwa





W związku z kartkowym wyzwaniem Art-Piaskownicy z przytupem próbowałam zmierzyć się z wycinanką ludową... Wyszło jak wyszło :P Raczej słabo :P Kolory kartki to barwy sieradzkiego stroju ludowego.





Kartka numer trzy





Zrobiłam ją dla mojego R. z okazji naszej rocznicy. Kartka wędruje na marcową tablicę Rapakivi. Ze sklepu Rapakivi pochodzą papiery, kwiaty, baza i kosteczki 3D.



Fajnie było w końcu usiąść przy papierkach :-) Na dziś mam zaplanowaną przeróbkę lampki nocnej. Buziaki!

poniedziałek, 3 marca 2014

Tydzień pod hasłem... #9. Poza tym: kredka, marzenia i takie tam...

Cześć, Misie Pysie!

Art-Piaskownica obchodzi w tym miesiącu piąte urodziny. Życzę Wam, zdolne i niesamowicie inspirujące dziewczyny, wszystkiego kolorowego!

Pierwsze wyzwanie urodzinowe to twórcza interpretacja tak dobrze nam znanej z dzieciństwa piosenki Kolorowe kredki... Zrobiłam więc - uwaga - kredkę :P Miała być na... kredki. Ale jest na szydełka.






Z innej beczki:
Kupiłam sobie dziś bukiet ślicznych goździków w bladoróżowym kolorze. Nie bez okazji. Dziś ja i mój R. obchodzimy czwartą rocznicę. Niestety osobno... Ja tu, w Szczecinie, a on tam - obecnie w Jebel Ali. Uwielbiam kwiaty, ale nie mam do nich ręki. A skoro o kwiatach mowa...


Kilka dni temu na moim fejsbukowym fanpejdżu napisałam, że wpadają mi do głowy pomysły, które spontanicznie zaczynam realizować. Dziś już mogę Wam powiedzieć, o co chodzi.

Otóż, kiedy byłam jeszcze w liceum, zamarzył mi się kurs florystyczny. Uwielbiam kompozycje kwiatowe. Niestety taki kurs był w mojej miejscowości dostępny za darmo wyłącznie dla osób bezrobotnych zarejestrowanych w urzędzie pracy. Potem to moje małe marzenie wracało co jakiś czas, ale szybko się ulatniało.

Aż do ostatniego piątku.


Przypomniałam sobie o tym moim małym marzeniu i postanowiłam działać. Zapisałam się do szkoły policealnej na florystykę! Od decyzji do realizacji planu minęło zaledwie kilkanaście minut. Dziś i jutro załatwiam formalności.

Oczywiście wiem, że to nie tylko układanie kwiatów, ale też nauka - między innymi o ich pielęgnacji. I z tego również się cieszę, bo na razie przesadzenie kwiatka z jednej doniczki do drugiej mnie przerasta...

Może to głupie, że zamiast myśleć wyłącznie o pisaniu pracy magisterskiej, zamarzył mi się papierek, który pewnie na niewiele mi się w życiu przyda. W dodatku sama florystyka może się Wam wydawać mało ambitnym wyborem. Ale traktuję to jako realizację mojego małego marzenia, które od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie. Oczywiście studiów nie rzucam :P Jedynie zaocznie będę sobie odpoczywała od liter przy roślinkach... Pierwszy zjazd za dwa tygodnie.


Bo jak dobrze wiemy:




niedziela, 2 marca 2014

Twórczy weekend #8: Wszystko naraz!

Cześć!

Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że mogę sobie wreszcie posprzątać! W środę zaliczyłam poprawkę (ledwo ledwo, ale się udało :P), w czwartek już zaczął się semestr letni, ale w nowym planie mam wolne piątki i poniedziałki, więc pierwszy raz od początku stycznia mam aż cztery dni wolnego. Sesja się ciągnęła i ciągnęła... zaniedbałam mieszkanie, zaniedbałam siebie - nie jadłam zbyt zdrowo, nie ruszałam się za często. Ale już koniec! Nowy semestr, nowe postanowienia. A już za miesiąc i jeden dzień wraca mój Kochany, za którym strasznie, ale to strasznie tęsknię...

Żeby zmotywować się do systematycznego notowania na zajęciach, ozdobiłam sobie zeszycik - o tak:



Już nie będę narzekać na aparat, żeby nie zanudzać...


Poza tym szydełkuję, mam trochę rzeczy do wydziergania. Część z konieczności, część dla zabawy :-)

No i zjadłam dziś pyszne śniadanko. Pancakes! Przepis znajdziecie u Agaty. W domu aż pachniało goframi! Do naleśników dżem brzoskwiniowy i jeżynki z Mamusiowego słoika... Pychotka.



Tak więc weekend upływa mi na jedzeniu, sprzątaniu, klejeniu, szydełkowaniu, ogarnianiu siebie samej po męczącej sesji... Serio, drugi stopień studiów, miało być już lekko i przyjemnie, a okazało się, że to była dla mnie najgorsza, najbardziej wyczerpujące sesja egzaminacyjna. Ale przetrwałam.


Uciekam do odkurzania. Dobrej niedzieli!


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...