poniedziałek, 19 maja 2014

Blada nocna lampka i relacja z końca świata

Cześć!


Była sobie nocna lampka. Brzydka, pomarańczowa, nijaka. Abażur miała w tak opłakanym stanie, że już lepiej było go zdjąć i zostawić lampkę łysą. I tak sobie ta łysa śpiewaczka stała na półkach i w szafkach kolejnych wynajmowanych mieszkań.

Aż do dnia, w którym doznałam nagłego olśnienia i kupiłam za 6 złotych w Pepco prosty abażur w kremowym kolorze. Ależ błyskotliwy pomysł!

Oczywiście kremowy abażur nijak się miał do paskudnego pomarańczowego odcienia postawy lampki. Więc leżał wraz z łysą lampką na półce przez miesiąc, no... może dwa.

A wystarczyło podstawę lampki wyczyścić zmywaczem do paznokci. Wystarczyło pomalować tę podstawę farbą akrylową. I pobawić się w kulejący dekupaż, który nazwałabym raczej przyklejeniem kawałka serwetki i polakierowaniem podstawy lampki. I ja to wszystko dziś zrobiłam. Nareszcie!






A ten przypływ pracowitości wiąże się chyba z tym, że kilka ostatnich dni spędziłam na końcu świata. Konkretnie nad jeziorem Siecino, w Cieszynie w powiecie drawskim. Było pięknie. Tylko ja i R. w całym ośrodku. Łódka, kajak, wędka, piękne widoki, gitara, kalosze, grille i ogniska. Brak makijażu i całkowite nieprzejmowanie się wyglądem. Chodziłam w starych dresach, na które naciągałam wieczorami grube wełniane skarpety. Ważne, żeby było ciepło. Coś wspaniałego. Będzie kilka zdjęć :-)


W niedzielę było pięknie, bezwietrznie, nieruchome wręcz jezioro stało się w słońcu wielkim lustrem:







Niestety nie udało się złapać szczupaka... ;-)





Ale odwiedziła nas żaba:



<3





Taki chillout był mi szalenie potrzebny! Życie we własnym, spokojnym tempie, zdecydowanie bardziej przypada mi do gustu, niż poranne bieganie na autobus...

A na koniec jeszcze Wam zdradzę taką małą tajemnicę, która właściwie żadną tajemnicą nie jest. Otóż od 8 maja...



Buziaki ;*

środa, 7 maja 2014

Poza weekendem - znów ślubne

Urwanie głowy. Powrót do Szczecina, a więc i na uczelnię po 3 tygodniach nieobecności nie jest łatwy... Masa obowiązków przytłacza.

Zrelaksowałam się i zrobiłam dwie kartki.








Mam ogromną ochotę poszydełkować, ale chwilowo brakuje mi czasu i włóczek... Poza tym coraz bardziej marzy mi się maszyna do szycia. Zresztą wszystko byłoby lepsze od nadrabiania zaległości na uczelni :-( Ale jakoś to będzie.

Za tydzień będę mogła znów naładować baterię, bo jedziemy na majówkę nad jezioro; mam tylko nadzieję, że znalezione w Internecie prognozy pogody się nie sprawdzą... Ale chyba na wszelki wypadek kupię sobie kalosze ;-)


Dobrego wieczoru! I wiedzcie, że odwiedzam Was wszystkie, zachwycam się Waszymi pracami, ale nie mam czasu na pozostawienie komentarza. Ściskam!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...