Bez śmiechu proszę! Ja i szydełko to niezbyt fortunne połączenie, no ale lubię skubane, więc burzliwy ten nasz związek: rozstajemy się, wracamy... trochę się na siebie denerwujemy a potem znów jesteśmy w siebie wpatrzeni. Tak. Ja i szydełko.
Nie potrafię zrobić równo dwóch rządków słupków, nie mówiąc już o bardziej skomplikowanych sprawach... Ale mój ukochany (tak, ten, co ostatnio 22 lata skończył :P) poprosił mnie o SZYDEŁKOWY CZOŁG. Tak, czołg. No i cóż mi pozostało... nic, tylko robić! Podłubałam, powymyślałam, koła przyszyłam, czołg na filcu umieściłam, na kawałku włóczki to wszystko zawiesiłam, no i jest. Oto on:
Błagam, nie oceniajcie tego :D Bo aż mi wstyd, no ale pokazać trzeba, co się stworzyło, prawda? Ach, te krzywe oczka, te krzywe słupki, półsłupki... A to cudowne zakończenie robótki... Nic, tylko firany dziergać!
Bądźcie wyrozumiałe ;-) Buziaki!
Jestem zauroczona tym czołgiem, zwłaszcza lufą :D
OdpowiedzUsuńI robisz naprawdę bardzo ładne słupki:P Moja przygoda z szydełkowaniem zaczęła i skończyła się na tym, gdy zrobiłam szalik mojemu psu. Ale chyba nie przypadł mu on do gustu.
Ale Tobie te słupki naprawdę ładnie wyszły:P
Szalik psu? O rety! :D
UsuńKomuś musiałam. Nikt inny nie chciał :D
UsuńPowiem szczerze, że widzę w tym czołg! :D
OdpowiedzUsuńOoo, to sukces! :D
UsuńBardzo ładny czołg! :P
OdpowiedzUsuńPrzeuroczy ten czołg! A doskonałość i perfekcja jest przereklamowana - naprawdę ma mega dużo uroku! :))
OdpowiedzUsuń