Byłam w różnych regionach, w różnych miastach i miasteczkach Polski. I wśród nich znalazły się takie, które polubiłam, które zachwyciły mnie, które z chęcią zwiedzałam i do których - mam nadzieję - jeszcze czasami zajrzę. Ale pierwszy raz, tak zupełnie niespodziewanie, zakochałam się w mieście. W Poznaniu. Pierwszy raz pomyślałam: ja tu chcę mieszkać, ja tu BĘDĘ mieszkać. W ogóle się na to nie nastawiałam! Szczerze mówiąc miałam wrażenie, że Poznań mi się wcale nie spodoba... Tymczasem miasto to zrobiło na mnie wrażenie niesamowicie przyjaznego do życia. Takiego... zaplanowanego, albo raczej: przemyślanego. Tak! To dobre określenie. Poznań jest przemyślany. A w dodatku piękny.
A zatem: witajcie! Wróciłam z majówki :-)
Gdzie byliśmy i co zobaczyliśmy?
Pospacerowaliśmy po rynku, górze Przemysła, zobaczyliśmy Makietę Dawnego Poznania, Stary Browar, Zamek Królewski, Zamek Cesarski, generalnie centrum miasta, Muzeum Uzbrojenia, Muzeum Armii Poznań, Cytadelę, ulicę Półwiejską, budynek przy ulicy Fredry, gdzie mieści się Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej UAM oraz Uniwersytet Medyczny (fajne połączenie :P), zwiedziliśmy browar Lecha (Kompanię Piwowarską), przeszliśmy całe ZOO, przejechaliśmy się kolejką wąskotorową - Maltanką, zobaczyliśmy Maltę, Jezioro Maltańskie... Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam :-)
Pokażę Wam, oczywiście, kilka zdjęć!
Oto kawałek trawnika pod Zamkiem Cesarskim - mnie tabliczka skłoniła do refleksji. Na napis typu: nie deptać trawników! zwykle nie zwracamy nawet uwagi. Depczemy bez zastanowienia. A ten kawałek zieleni w centrum miasta był skrupulatnie omijany przez ludzi. No bo jak to tak - można deptać? Nie, to chyba jakaś prowokacja!
A teraz Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej UAM. Jak już wspomniałam, piękny budynek dzieli z Uniwersytetem Medycznym. Aż mi się smutno zrobiło, jak porównałam go ze swoim szczecińskim wydziałem... Zrobię w Poznaniu doktorat, zobaczycie ;-)
Czas na mój różowy ryjek w towarzystwie różowych flamingów w poznańskim Nowym ZOO, będącym wielkim parkiem. Ma się tam wrażenie, że te wszystkie zwierzęta żyją na wolności, choć dzielą nas od nich kraty, szyby, woda...
Także w ZOO zobaczyliśmy coś niesamowitego. Widziałam niejednokrotnie pawia z rozpostartymi piórami, ale nigdy nie byłam świadkiem tańca godowego! A tutaj prawdziwy paw zalecał się na chodniku do prawdziwej pawicy. Robił swoimi pięknymi piórami takie trrrrrrrr... Trząsł się, biegał za pawicą, pokazywał jej swój pięknie opierzony kuperek :P Uwielbiam pawie, ich piękno i kolory, więc byłam zachwycona tym widokiem :-)
A tu jeszcze ja w Muzeum Uzbrojenia. Uwielbiamy czołgi ;-)
Podsumowując: będę mieszkać w Poznaniu i kropka :-) Jestem oczarowana!
Buziaki :-) A już niedługo, mam nadzieję, coś hendmejdowego. bo mi się pomysłów nazbierało!
Też bardzo lubię Poznań! Chociaż nie zwiedziłam go jeszcze tak dokładnie jak Ty :).
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne. Piękie miasto do mieszkania sobie wybrałaś :).
Mam nadzieję, że moja majówka (przesunięta o dwa tygodnie) będzie równie udana ;)
Trzymam kciuki za przesuniętą majówkę! Może Tobie pogoda dopisze :-) A Poznania też nie zwiedziłam dokładnie - bo na to wszystko miałam mniej niż 48 godzin ;-) Może za dwa lata zrealizuję swój plan? Kto wie...? :-)
UsuńMam refleksje co do tej tabliczki na trawniku. Ja sobie na przykład za miasto marzeń upodobałam Paryż. I jeśli chodzi o trawniki to tam nawet trzeba je deptać. Młodzież się wyleguje na całej przestrzeni zielonej, leżą, gadają, jedzą, a mimo to trawa ładna, zadbana i zielona. Jak oni to robią? :P
OdpowiedzUsuńA co do UAM to pewnie tylko taki gmach władz a studenci mają zajęcia w obskurnych lochach :P
No nie, to gmach wydziału, a nie rektorat! Nie zniszczysz mojej miłości! :P
UsuńPiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w moim candy i życzę powodzenia w losowaniu :-)
W Poznaniu byłam w dzieciństwie i niewiele z niego pamiętam. Muszę koniecznie dołączyć to miasto do mojej listy miejsc, które zamierzam odwiedzić.
OdpowiedzUsuń